Choć zima nas nie rozpieszcza i znów za oknem bardziej wiosna niż biegun południowy latem to na łyżwy sezon jest niezależny pomimo kaprysów pogody.
Moim ulubionym sportem letnim od kilku lat są rolki. Bezkompromisowo wygrywają ze wszystkimi grami zespołowymi, rowerami czy pływaniem. Prawie całe wakacje spędziłam na tych ośmiu kółkach doskonaląc swoje umiejętności rolkarskie (ale o tym w innym poście). Można na nich złapać wiatr we włosy i gnać przed siebie ile sił w nogach... Ech, ja tu nadal o rolkach, a dzisiejszym tematem posta jest ich substytut - łyżwy.
Lodowisko w moim mieście otwarte jest w okresie od października do kwietnia i to właśnie wtedy rolki zamieniam na łyżwy. Dopiero w tym roku zrozumiałam jak (nie)wielkie różnice dzielą te dwa sporty. Co więc sprawia, że jazda na obu jest zupełnie różna?
Po okresie letnim przyzwyczajona byłam do wygodnych rolek, w których mogłam jeździć kilka godzin bez przerwy poznając nowe triki i ścierając kółeczka na asfalcie (zdecydowanie nie przejmowałam się konsekwencją wydania następnej stówy na kolejny set kółek). Szczerze mówiąc w porównaniu do ich letniego kuzyna łyżwy nie są moim ulubionym obuciem, gdyż wszystkie jakie miałam okazję nosić były twarde, a noga po godzinie jazdy dziękowała mi za to, że się ich pozbyłam (nie znaczy to wcale, że nie lubię na nich jeździć). Nawiązując do ścierających się kółek w rolkach to łyżwy są tego
kompletnym przeciwieństwem. Z definicji są one przeznaczone są na lód
więc to on się "zużywa" a nie łyżwa, którą mimo wszystko wypadałoby raz w
roku naostrzyć choć na ostrych jak i tępych łyżwach pojedziemy, bo
głównym elementem, który bezpośrednio wpływa na jazdę jest lód.
Według mnie zdecydowanym atutem jaki przemawia za jazdą na nich jest miejsce gdzie to robimy. Lodowiska przygotowywane są z dużą starannością, a kto nie chciałby czasem poczuć się jak w amerykańskim filmie sunąc przez lód z ukochaną osobą lub znajomymi u boku? Jest to miejsce gdzie spotykamy się znajomymi, a nie zatykamy uszy słuchawkami i izolujemy się od społeczeństwa (chociaż i tacy ludzie się znajdą, całe szczęście jest ich niewiele). Stojąc na łyżwach bierzemy pewną odpowiedzialność za ludzi, z którymi jeździmy i staramy się w nich nie wjechać co już sprawia, że mimo wszystko nie alienujemy się w 100%.
Trzeba też wspomnieć, że aby lód się nie roztapiał lodowiska są klimatyzowane więc nawet jeśli na dworze wiosna to na tafli zawsze wieje chłodem i wypadałoby się ciepło ubrać. Ma to swój urok i choć łatwo jest się na lodowisku przewiać to jeśli odpowiednio się ubierzemy gorąca czekolada po łyżwach na pewno zrekompensuje nam godzinę na zimnie.
Po raz pierwszy na lodowisku...
Na lodowisku zawsze widać osoby, które na łyżwach jeżdżą słabo albo nogi tak bardzo im się rozjeżdżają, że trzymają się bandy przez cały czas starając się przeżyć godzinę na tych "diabelskich butach". Piszę to, bo możliwe, że czyta to właśnie taka osoba albo taka która nigdy nie była na łyżwach.
Nie masz się co przejmować swoimi umiejętnościami, zawsze jest ktoś lepszy, ale i taka osoba kiedyś zaczynała. Jeśli więc jest w Tobie chęć jazdy, a brak odwagi to idź na lodowisko ze znajomym, który potrafi jeździć i pomoże Ci postawić pierwsze kroki na lodzie. Wierz mi, że jazda na łyżwach jest bardzo prosta a sprawia wiele radości, a każda osoba, która potrafi jeździć chętnie uczy, bo efekty widać bardzo szybko. Zresztą taki "nauczyciel" wynosi pewną korzyść... Na następne wyjście ma znajomego, z którym będzie mógł bardzo miło spędzić czas.
Na koniec tego posta chciałabym zaznaczyć, że na zdecydowanej większości lodowisk można wypożyczyć łyżwy co jest dużą
ulgą dla naszego portfela. Przecież nie każdy na pierwsze wyjście na taflę
kupuje nowe łyżwy. 😉
No więc rękawiczki w dłoń i wskakujcie na lód!
Wspaniały post! Szczerze mówiąc już ładne parę lat jeżdżę na łyżwach, a w tym roku szkolnym nie byłam jeszcze na nich. Koniecznie muszę się wybrać i podoskonalić swoje umiejętności. Pozdrawiam cieplutko ��
OdpowiedzUsuń